[PBF] World War Z - The Last Stand
Imię : Marcus
Nazwisko : Queley
Wiek : 25-34
Pochodzenie : Ameryka Pn.
Wiara : Ateizm (Niewiara)
Profesja początkowa : Partyzant
Profesja wyjściowa : Rebeliant
Rasa : Biały
Ekwipunek :
Charakter : Neutralny
Historia Postaci :
12.02.2043
Antarktyda... Nareszcie! Dotarłem tutaj cały! Z naszej drużyny pozostałem tylko ja.. Grish został zainfekowany. Musiałem go zlikwidować. Tess rozszarpana na moich oczach... Jeszcze błagała o litość... Och.. Słodka Tess. Nawet nie wiem co stało się z Randallem. Kiedy wspólnie służyliśmy w jednostce on zawsze ratował mnie z opresji. Teraz była moja kolej. Nie zdołałem... Niech to szlag! Bóg mnie chyba nienawidzi. Zresztą... Z wzajemnością. Muszę kończyć nagranie, bo słyszę kroki.
.:Koniec nagrywania:.
14.02.2043
Jacyś ludzie mnie znaleźli i opatrzyli. Całkiem mili. Gdyby nie język w którym mówili pomyślałbym, że to pieprzone Eskimosy. HA! Nawet nie wiem, czy w tych stronach kiedykolwiek żyli Eskimosi. Nieważne... Ci ludzie dali mi osobną kwaterę. Ładnie tu... Zwykłe miasto. Chyba to jest ta Ziemia obiecana. Jednak jeśli stąd wyjdę, cały czas na mnie pokazują palcami i mówią coś o mnie... Chyba zauważyli oznaczenia Stanów Zjednoczonych na kombinezonie. Nie wiedzą, że jestem dezerterem. HA! Zdziwili by się.. No nic, kończę. Wolałbym, zęby nikt z tych ludzi nie odnalazł tego dyktafonu.
.:Koniec nagrywania:.
20.02.2043
Jednak szkolenia w piechocie morskiej na coś się przydały... Wczoraj zakradłem się pod namiot "Wodza", jak go nazywają... Usłyszałem jak gadają o mnie. Chyba chcą się mnie pozbyć. Pewnie dlatego, że nic nie robię i jeszcze kradnę im fajki. HA! Gamonie, ale mają chyba parę ciężarówek fajek... Fortuna normalnie. Jednak nic nie przebije starego, kubańskiego cygara... Ach... tęsknie za tym smakiem.. O, witajcie... miło mi was widzieć.
.:Koniec nagrywania:.
04.03.2043
Nie odzywałem się długo, bo zamknęli mnie w jakimś więzieniu. Za kradzieże. HA! Głupie młoty po niemalże miesiącu zorientowały się, że okradałem ich z fajek, z żarcia i z wody pitnej. A niby jak miałem przeżyć? Amunicji do mojego karabinu dawno pozbawiły mnie zombii, jak płynęliśmy tu tym tankowcem. Nie ma to jak fart... Wleźć na tankowiec pełen zielonych... No ale myślałem, że dostając się do "Ziemi Obiecanej" moje problemy się skończą... Widzę, że z deszczu pod rynnę. O ktoś idzie. Kończę.
.:Koniec nagrywania:.
09.03.2043
Kurwa! Nie ma to jak szczęście! Za karę skazali mnie na banicję! Mam znów wrócić na kontynent! Niech to szlag! Tess i inni stracili życie tylko po to, żebym ja znów tam wrócił... Nie!!! *Głuchy odgłos* kszszszszszszsz...
Adnotacja w aktach UN Army
Major Marcus Queley. Wieloletnia i nienaganna służba w piechocie morskiej. W czasie wybuchu konfliktu w Ameryce Północnej wraz z trójką innych żołnierzy zdezerterowali, by porwać nieużywany tankowiec w zamiarze mając dotarcie nim do Antarktydy. Nie wiemy, czy mu się udało. Jedno jest pewne. Jeśli go znajdziemy, to na pewno stanie przed sądem polowym.
Marcus wrócił na kontynent, jak kazali mu tajemniczy mieszkańcy "Ziemi Obiecanej". Jednak zmienił się. Nie był to już ten sam spokojny żołnierz. W duchu zaprzysiągł się, że przyłączy się do rebelii, by w walce ze swoimi dawnymi przełożonymi znaleźć ukojenie po stracie swoich bliskich. Jedyni ludzie na ziemi, których mógł nazwać rodziną zginęli na jego oczach przez jego błąd. Poprzysiągł sobie również, że jako wyszkolony żołnierz piechoty morskiej nie spocznie dopóty, dopóki nie skończy szkolenia stalkera, by pewnego dnia odwiedzić sztab polowy UN i zabić tych równo przystrzyżonych dupków.
Ostatnio edytowany przez Marcus (2009-02-03 11:31:24)
Offline